Marin Four Corners 2018 – Turystyczny Gravel – Recenzja

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on email
Email

W jednym z artykułów opisywałem, jak poszczególne typy rowerów sprawdzają się w kontekście wypraw. Spory fragment tekstu poświęciłem grvelom, wszechstronnym rowerom projektowanym z myślą o długich wycieczkach po drogach szutrowych. Wśród wymienionych modeli widnieje jeden, który zwrócił moją uwagę już kilka lat temu. Jest to Marin Four Corners, stalowy wyprawowiec ze stajni Marin Bikes.


Marin Bikes, california

Firma z Kalifornii jest legendą w branży MTB. To właśnie w Hrabstwie Marin (od którego Marin Bikes zapożyczył swą nazwę) znajduje się słynna góra Tamalpais, na której Gary Fisher wraz z grupką zapaleńców wynajdował kolarstwo górskie. Tutaj powstawały pierwsze rowery MTB, a w roku 1986 ufundowano firmę Marin Bikes.

Czy wiesz, że…
Nazwy flagowych produktów marki Marin, takich jak Bobcat Trail, Hawk Hill czy Bolinas Ridge zaczerpnięte zostały bezpośrednio od związanych ze sceną kolarską miejsc, które możecie odnaleźć na mapie Hrabstwa Marin?

Dlaczego właśnie Marin Four Corners?

Marin Bikes nie boi się forsować własnej filozofii kolarstwa, a jednym z jej przejawów jest właśnie model Four Corners. Ten ciekawy gravel wzbudził moje zainteresowanie już w roku 2016, kiedy pierwszy raz ujrzałem jego wyprawowy charakter. Model następnie ewoluował, aby ostatecznie w roku 2018 przyjąć kształt tak bliski perfekcji, jak to tylko moim zdaniem możliwe. Mamy tu mocną stalową ramę wyposażoną we wszystkie potrzebne mocowania, możliwość założenia szerokich opon, wygodną geometrię i solidne hamulce tarczowe TRP Spyre C. Czy można chcieć więcej?

Rama, czyli serce i dusza roweru

Ramę Marina Four Corners wykonano z podwójnie cieniowanych rurek ze stali CrMo. Jej geometria, jak zapewnia Marin, została opracowana na podstawie danych biometrycznych. Co to dokładnie znaczy? Otóż w przypadku tego roweru, wraz z rozmiarem ramy zmienia się również średnica koła. W najmniejszych ramach XS oraz S dostajemy obręcze 650B, natomiast posiadacze rowerów w rozmiarze M, L oraz XL mogą cieszyć się kołami 28C. Dzięki takiemu zabiegowi przy różnych ramach proporcje roweru zmieniają się tylko nieznacznie. Tabelkę z geometrią możecie znaleźć na poniższym obrazku:

Kiedy przyjrzycie się cyferkom, możecie zauważyć, że geometrię Marina Four Corners wyróżniają dwie cechy: bardzo wysoka rura sterowa w połączeniu z długą górną rurą. Dzięki wysokiej sterówce, siedząc na rowerze możemy przyjąć bardzo wygodną i stabilną pozycję. Jednocześnie górna rura wciąż pozwala na wyciągnięcie tułowia tak, by ciało pozostało pochylone. Stal chromowo-molibdenowa, którą wykorzystano do konstrukcji ramy Marina Four Corners, świetnie sprawdza się przy tłumieniu drgań. Na nierównościach rurki delikatnie pracują, dzięki czemu brak amortyzatora nie doskwiera tak bardzo po zjeździe z asfaltu. Przynajmniej do póki nie zaczną się korzenie lub kocie łby…

Ile bidonów potrzeba, żeby pojechać na wyprawę?

Rama zasługuje jeszcze na kilka uwag. Po pierwsze znajduje się tutaj aż sześć uchwytów do mocowania koszyków na bidon. Trzy znajdują się wewnątrz trójkąta ramy (dwa na wierzchu górnej rury, w rozmiarze XS z jednego musiano zrezygnować, więc posiadacze najmniejszej ramy muszą zadowolić się pięcioma mocowaniami), jedno na spodzie dolnej rury i dwa kolejne po obu stornach widelca. Jedno jest pewne: podróżując Marinem Four Corners, nie umrzemy z pragnienia. Możliwość przewożenia dużych ilości wody to cecha, którą doceni każdy miłośnik wypraw rowerowych. O tym, jak ważne potrafi być wyposażenie w H2O, przekonałem się sam, przemierzając półpustynne stepy przy granicy Gruzji i Azerbejdżanu. Aczkolwiek muszę tutaj zwrócić uwagę na mały problem. W trójkącie ramy najwygodniej przewozić duże ilości wody stosując specjalny koszyk na półtoralitrową butelkę PET. Ponieważ na dolnej rurze mamy dwie pary gniazd do mocowania koszyków, drugi uchwyt (ten położony bliżej supportu) znajduje się znacznie niżej niż w przeciętnym rowerze. Uniemożliwia to np. montaż koszyka Topeak Modula Cage XL (natomiast taki koszyk pasuje jak ulał). Warto mieć to na uwadze.

Poza bidonami rama i widelec pozwalają też na montaż bagażników (przedni i tylny) oraz pełnych błotników (zastrzegam, że zarówno bagażnik jak i błotniki SKS Velo, które widzicie na zdjęciach, nie wchodzą w skład fabrycznego wyposażenia roweru i dokupiłem je osobno).

Co jeszcze ciekawego kryje w sobie rama Marina Four Corners?

Przede wszystkim, w przednich i tylnych widełkach znajduje się wystarczająco dużo miejsca, aby upchnąć oponę o szerokości 2,0! To oznacza, że jeśli zaistnieje potrzeba (np. gdy planujemy wypad po trochę bardziej kamienistych traktach) możemy założyć oponę MTB. Dzięki swojej szerokości taka guma pozwoli na zastosowanie niskiego ciśnienia i w konsekwencji poprawi wrażenia z jazdy na sztywnym widelcu po wertepach. Nie sposób nie docenić takiego rozwiązania. Tutaj muszę nadmienić, że montaż najszerzej opony może wykluczyć możliwość stosowania błotników. Zwłaszcza z przodu miejsca na nie może najzwyczajniej zabraknąć. Natomiast opony 45C (1,75) powinny bez przeszkód zmieścić się z błotnikami.

Jakby tego było mało, w rowerze zastosowano pełne pancerze, wobec czego linki nie są tak bardzo narażone na działanie zanieczyszczeń. Wszystkie pancerze puszczono po zewnętrznej stronie dolnej rury. Dzięki temu na górnej rurze nie znalazły się żadne przeszkody, które mogłyby utrudniać montaż toreb i sakiewek. Kolejny plus na koncie wyprawowca. Wszystko fajnie, jednak z pancerzami na dolnej rurze wiąże się pewna niedogodność. Linki przebiegają w miejscu, gdzie znajduje się mocowanie do bidonu. Aby przykręcić koszyk, trzeba będzie wykombinować jakieś podkładki. Jest to drobny mankament w designie, na szczęście łatwy do obejścia.

Jak rower sprawdza się w trasie?

Na papierze i w materiałach reklamowych producenta każdy produkt prezentuje się doskonale, ale nas interesuje to, czy Marin Four Corners zdaje egzamin praktyczny. Przez kilka tygodni testowałem rower w najróżniejszych warunkach, a doświadczeń zebrałem wystarczająco dużo, aby wyrobić sobie opinię. I nie będę tutaj stopniował napięcia: ten rower to rewelacja. Four Corners bardzo dobrze prowadzi się po asfalcie i choć bez wątpienia zrywnością nieco ustępuje tu pola rowerom szosowym (wagi się nie oszuka, a Four Corners to ciężki wyprawowiec, z naciskiem na słowo ciężki) to przebija je wszechstronnością. Geometria tej maszyny została zaprojektowana tak, aby maksymalnie uprzyjemnić nam pokonywanie długich dystansów. Dużą rolę odgrywa tutaj żelowe siodełko WTB Volt Sport, które okazało się bardzo wygodne.

Testując rower, nawet na dystansie powyżej 70 km nie odczułem dyskomfortu związanego z uciskiem miejsca, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę. A muszę nadmienić, że nie mam w zwyczaju jeździć w spodenkach z wkładką żelową.


Marin na wyprawie

W czerwcu 2018 roku mój Marin Four Corners odbył swoją pierwszą wyprawę. Podczas podróży przez Republiki Bałtyckie przejechałem przez Estonię, Litwę i Łotwę. Four Corners zdał egzamin na piątkę z plusem i już na wiele lat pozostanie moim dyżurnym rowerem wyprawowym.


Drogi szutrowe, czyli środowisko naturalne gravela

Marin Four Corners to rasowy gravel, (czyli szutrowiec) I właśnie na żwirze rower naprawdę pokazuje pazur. Tutaj najbardziej uwidaczniają się typowe cechy gravela, które sprawiają, że tego typu rower, jak żaden inny nadaje się do nabijania kilometrów na wielokilometrowych odcinkach dróg szutrowych. Pierwsze skrzypce grają tutaj opony WTB Resolute w rozmiarze 700x42C, które dzięki gęstym kostkom bieżnika wgryzają się w sypką nawierzchnię, a ich szerokość pozwala zniwelować dyskomfort płynący z jazdy na sztywnym widelcu. Do tego stalowa rama wygasza wibracje tak, że na żwirze są bardzo słabo wyczuwalne. Nawet podczas jazdy po łotewskiej i litewskiej tarce, gdzie koła samochodów wyżłobiły twarde jak beton koleiny, Four Corners dawał radę. Choć jazda była powolna i uciążliwa, to po całym dniu pedałowania nie dokuczał mi ból nadgarstków ani tyłka.

Może zjedziemy do lasu?

Rama cr-mo, szerokie opony i żelowa owijka współgrają ze sobą, niwelując dyskomfort związany z brakiem amortyzatora. Docenimy to po zjeździe w bardziej wymagający teren. Oczywiście mam na myśli teren, w którym możemy sobie wyobrazić jazdę na gravelu, czyli drogi gruntowe i leśne ścieżki. W tym środowisku Marin Four Corners spisuje się zaskakująco dobrze, ale jednocześnie wymaga znacznie więcej zaangażowania niż rower z amortyzatorem. To taki powrót do korzeni. Brak uginacza z przodu sprawia, że trzeba jeździć technicznie, manewrować ciałem i pracować rękami. Tutaj nie ma zmiłuj i na większych dziurach będzie trząść. Z drugiej strony rower na sztywnym widelcu pozwala na nowo odkrywać ścieżki, na których MTB to przerost formy nad treścią. Kierownica typu baranek, nie tylko poprawia wygodę i aerodynamikę na asfalcie. Posiada ona rozgięcie (tzw flared drop), które zapewnia kontrolę nad przednim kołem także w trudniejszych warunkach.

Jeżdżąc po krętych ścieżkach z baranem, na ogół nie czułem się mniej pewniej niż na prostej kierownicy. Jedynie wąskie slalomy pomiędzy drzewami są zdecydowanie trudniejsze. Krótko mówiąc, w terenie na sztywniaku też jest masa zabawy. Zresztą sami zobaczcie, co Nikki Whiles i Veronique Sandler wyprawiali na Marinie Four Corners w Hiszpanii:

Hamulce tarczowe TRP Spyre C

Pokonywanie wertepów ułatwiają zastosowane w roczniku 2018 hamulce TRP Syre C. Mają one opinię jednych z najlepszych mechanicznych hamulców dostępnych na rynku. Jak wypadają w praniu? Moje pierwsze odczucia były mieszane. Hamowały lepiej niż v-brake, ale zachwycony nie byłem. Jednak po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów (najwyraźniej klocki musiały się dotrzeć) czuję zdecydowaną poprawę. Teraz TRP Spyre hamują naprawdę dobrze, nawet w chwycie na łapach, który jest wyraźnie słabszy od dolnego. Brakuje im nieco mocy hamulców hydraulicznych, ale i tak pod względem kultury pracy pozostawiają daleko w tyle v-brake i inne obręczówki.

Napęd 3×9

Niektórym może nie odpowiadać zastosowany w Marinie Four Corners napęd z grupy Shimano Sora. Mamy tu trzyrzędową korbę i dziewięciorzędową kasetę, co dla entuzjastów nowinek technicznych może jawić się jako przeżytek. Pamiętajcie jednak, że mówimy o gravelu przeznaczonym do turystyki i jazdy z ciężkim bagażem. Kiedy objuczycie rower sakwami, korzystanie z największego blatu (50 zębów) staje się praktycznie niemożliwe (no, może nie licząc stromych zjazdów). Zastosowanie trzech zębatek na korbie przynajmniej poszerza zakres dostępnych biegów, a mała zębatka (30 zębów) pozwoli na pokonywanie trudnych podjazdów nawet z osakwieniem. Choć i tak uważam, że szosowa korba w tego typu rowerze jest zwyczajnie niepotrzebna.

Warto wiedzieć, że dziewięciorzędowe napędy MTB i szosowe są ze sobą kompatybilne. To znaczy, że możemy wymienić tylną przerzutkę Sora np. na dziewięciorzędowe Deore, zyskując miększy zakres przełożeń (przerzutka MTB łyknie kasetę 12-36) i mocniejszą sprężynę (żeby łańcuch nie obijał się o widełki podczas jazdy w terenie).

Czy rower ma jakieś wady?

Marin Four Corners nie jest konstrukcją supernowoczesną. Nie znajdziecie tu sztywnych osi ani taperowanej główki ramy, a napęd 3×9 również nie jest ostatnim krzykiem techniki. W dodatku wielu z Was może uważać rower za przesadnie ciężki (z ramą L Marin Four Corners waży powyżej 14 kg). Tylko że te drobne mankamenty nie wpływają w żaden sposób na wrażenia płynące z jazdy. Konstrukcja roweru wyprawowego musi być solidna, a mniej zaawansowane technicznie części łatwiej dostać w pewnych częściach świata. Także z perspektywy wypraw rowerowych to wcale nie muszą być wady. Poza tym brak nowinek technicznych ma swój wpływ na cenę roweru, która katalogowo wynosi 3699 zł. To zdecydowanie mniej niż w przypadku innych tego typu, wyprawowych konstrukcji.

Podsumowanie

Marin Four Corners pozwoli wjechać tam, gdzie nie dotrze żaden rower szosowy. Ruszycie nim w podróż dookoła świata, a po powrocie do domu będziecie ścigać się po lasach ścieżkach z amatorami MTB. To wszechstronny rower wyprawowy na stalowej ramie, który w długiej podróży odwdzięczy się Wam komfortem użytkowania. Konstrukcja ramy została dobrze przemyślana, umożliwiając zabranie dodatkowego ekwipunku, a stalowe rurki pracują, tłumiąc drgania. Wygodna kierownica pozwala znaleźć wiele pozycji dla rąk i równocześnie zapewnia dobrą kontrolę w terenie. Z kolei hamulce TRP Spyre zadbają o Wasze bezpieczeństwo. A co najważniejsze, przy katalogowej cenie 3699 złotych, wybór Marina Four Courners nie zrujnuje Waszego domowego budżetu. Za każdym razem gdy wskakuję na siodełko, utwierdzam się w przekonaniu, że zakup wart był każdej wydanej złotówki.

Model możecie też sprawdzić na oficjalnej stronie Marin Bikes.

Jeśli interesuje Was więcej informacji o rowerze, zachęcam do obejrzenia mojej wideorecenzji Marina Four Corners 2018:

Zalety

  • uniwersalny
  • bardzo wygodny
  • dobry stosunek cena/jakość
  • mocne hamulce TRP Spyre C
  • przystosowany do wypraw

Wady

  • brak sztywnych osi i taperowanej główki ramy
  • ciężki
  • korba szosowa – zbędna w takim rowerze

Ocena: 9/10

Pełna specyfikacja

Rama Double Butted CrMo, 29” Wheels, Disc Mount
WidelecCrMo, Fender and Rack Eyelets, IS Disc
Napęd
Korba
Shimano Sora Hollowtech II, 50/39/30T
Tylna przerzutkaShimano Sora
ManetkiShimano Sora 9 -speed
Przednia przerzutkaShimano Sora
SuportShimano Hollowtech II
ŁańcuchKMC X9
KasetaShimano HG300 9-Speed, 11-34T
Koła
Tylna piastaForged Aluminum Alloy, 6-Bolt Disc, 32H
Przednia piastaForged Aluminum Alloy, 6-Bolt Disc, 32H
ObręczeMarin Aluminum DS700, Double Wall, Disc Specific
OponyWTB Resolute, 650B/700Cx42,
Pozostałe
HamulceTRP Spyre C, mechanical disc brakes, 160mm rotors
Klamki hamulcaShimano Sora, integrated shifters
KierownicaMarin Four Corners Flared Drop
GripyMarin Comfort Bar Tape, Shock Absorbing Gel Pads
MostekMarin 3D Forged Alloy
SiodełkoWTB Volt Sport Custom
SztycaMarin Alloy
SteryFSA No.8D, Sealed Cartridge Bearing

Gdzie kupić Marina Four Corners?

Firma Marin posiada w Polsce sieć dystrybucji. Ich rowery znajdziecie m. in. w kilku dużych sklepach internetowych. Jeśli szukacie najlepszej ceny, sprawdźcie poniższe linki z serwisu ceneo.pl:

Czy post był pomocny?

Kliknij gwiazdkę, by ocenić.

Średnia ocena 4.9 / 5. Liczba głosów: 53

Brak ocen. Możesz być pierwszy...

Udostępnij Post:

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on email
Email
Artur Bowsza

Artur Bowsza

Czołem! Jestem twórcą serwisu Życie w Namiocie. Jeżeli podobają Ci się moje teksty, koniecznie zajrzyj tu jeszcze kiedyś. A jeśli pragniesz znaleźć więcej ludzi dzielących pasję do podróży, dołącz do naszej gupy na facebooku:

Podróże i Przygoda

17 Replies to “Marin Four Corners 2018 – Turystyczny Gravel – Recenzja”

  1. “Na nierównościach rurki pracują, dzięki czemu brak amortyzatora nie doskwiera po zjeździe z asfaltu.” – brednie sugerujące że stalowa rama spełnia zadania amortyzatora. Druga brednia – “spodenki z wkładką żelową”…

    1. Naucz się czytać ze zrozumieniem kolego, salowa rama ma za zadanie tłumić drgania, z czego wywiązuje się naprawdę świetnie. Jeśli uważasz, że amortyzator spełnia to samo zadanie, to nie mamy o czym rozmawiać. Sugeruję też popracować nad kulturą wypowiedzi.
      Pozdrawiam.

    1. Wybacz późną odpowiedź, ale ostatnie kilka tygodni spędziłem szwendając się rowerem po Estonii, Łotwie i Litwie. Zgadza się, jest to mój stary, sprawdzony na trzech długich wyprawach, bagażnik crosso 🙂

  2. Dzięki za recenzję! Właśnie szykuję się do zakupu Four Corners’a, i zastanawiam się jakie błotniki sprawdziły Ci się w tym rowerze?

  3. Gratuluję rowerku, zupełnie przez przypadek miałem okazję będąc w sklepie przejechać się na nim, tak się złożyło że sprzedawca widząc że się przymierzam do małej ramy wyjął mi z zaplecza swój prywatny w rozmiarze L i zaproponował przejechanie się 😉 czułem się idealnie na tym rowerze jakby szyty na mnie. Teraz czekam tylko na obniżki jedną już znalazłem ale może trafi się jeszcze lepsza okazja. Szerokiej drogi na Marianie 😉 POzdrawiam

  4. Mam Four Cornersa od roku.
    Zaliczone prawie 3000 km w tym wyprawa po Morawach ( okolo 900 ), i po Polsce ( Mazury, Bory Tucholskie, Dolnoslaskie ).
    Chodzi idealnie. Rozmiar L przy 182cm wzrostu – szyty na miare.

    Fantastycznie sie sprawdza w Bikepacking’u.
    Bez toreb na kolach i lepiej sie jedzie i lepiej sie wyglada:)
    Torba miedzy barankiem ( 7L ), Dwie na na przednim widelcu ( po 5L ), pod rama ( 6L ) i podsiodlowa ( 15L).
    Torby Topeak.

    I co potwierdzam, bardzo wygodne siodelko.

  5. Ja dopiero niedawno przyjąłem do wiadomości, że jest coś takiego jak gravel, ale koncepcyjnie bardzo mi się podoba, również ten konkretnie model, w zimie będe się pewnie rozglądał za nowym rowerem, więc wezmę pod uwagę. Jedno pytanie: rozumiem, że nie ma problemu z odpowiednim dystansem pomiędzy sakwą a piętą podczas obrotu korby?

    1. Gravel gravelowi nierówny, akurat FC ma dość specyficzną geometrię, w sam raz do turystyki. Właściwie ten konkretny rower to jest urzeczywistnienie moich wymagań względem takiego “wyprawowca”, które rodziły się gdzieś tam przez lata jeżdżenia. Obserwowałem ten model od paru lat, w 2018 Marin wprowadził parę zmian, które sprawiły że poleciałem do sklepu jak tylko nowy model się w nim pojawił 🙂

      “Jedno pytanie: rozumiem, że nie ma problemu z odpowiednim dystansem pomiędzy sakwą a piętą podczas obrotu korby?”

      Nie ma problemu, tu tylne widły mają 450 mm, więc nic nie ma prawa zawadzać.

  6. Hej,

    bardzo fajny opis. Przydatne informacje. Jestem po zakupie FC i już szykuje się na 5-6 dniową wyprawę po Kornwalii. Narazie pracuje nad tym by siodło się ułożyło wygodnie.

    Zakupiłem na amazonie bagażnik:
    M-Wave One 4 All Aluminium,
    na Ebay: sakwy Roswell 35l,
    W Decathlonie: torba Riverside 300 bike Handlebar Bag 2.5l
    Błotnik: SKS VELO 42 Urban Mudguard Set.

    Mam 192 wzrostu i kupiłem ramę XL. Nareszcie plecy ułożone prawidłowo, bo wcześniejsze rowery dość mniejsze.

    Jakie polecacie rękawiczki w miarę rozsądnej cenie?

    Pozdrawiam,
    Michał

  7. Dzień dobry, kupiłem dwa lata temu FC Elite.
    Obecnie z pierwotnej wersji została już tylko rama.
    Uważam, że jego dużym mankamentem jest pancerny widelec (dla jednych może być to zaleta), który jest tak sztywny, że wybija nadgarstki. Ja wymieniłem go na karbonowy i jest bardzo komfortowo. Model elite ma też koszmarne rozwiązanie mocowania kół za pomocą sztywnych osi wpinanych w wymyślne ale bardzo awaryjne gniazda. Te osie wyleciały pierwsze. Uważam ramę tego roweru za bardzo wszechstronną bazę do uprawiania radosnej turystyki i szwędania się w każdym terenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Życie w Namiocie logo

Jeżeli uważasz, że ze wszystkich potraw najlepiej smakuje przygoda, a serce bije Ci mocniej na myśl o kolejnej podróży w nieznane, Życie w Namiocie to miejsce dla Ciebie!

Najnowsze Wpisy

Filmy

Marin Four Corners - wideorecenzja Stojak serwisowy z Lidla - wideorecenzja

Życie w Namiocie na Facebooku